Maseczki

Dawno, dawno temu – tak zaczynają się baśnie i legendy, ale każda z nich zawiera pewną dozę prawdy. Prawdą jest również, że dawno, dawno temu kobiety, mimo że nie znały chemii kosmetycznej, cieszyły się „alabastrową” cerą.

Nie chcę tu odsyłać do sposobów Kleopatry, która ponoć stosowała maseczki z mułu (z Nilu), czy Pompei, która kąpała się w mleku oślic – są one niemożliwe do zastosowania, ale już sposoby naszych babek (i ich babek) mogą być przez nas stosowane. Korzystając więc z doświadczeń paru pokoleń oraz darów natury, pokuśmy się na przygotowanie stosownej maseczki. Maseczki są nie tylko znakomitym sposobem na uzyskanie dorywczego efektu przed dużym wyjściem, ale także stałym sprzymierzeńcem naszej cery – bez względu na jej rodzaj. Ponadto, zależnie od składu, mogą one spełniać wiele funkcji: odżywiać naszą skórę, upiększać ją, rozjaśniać czy wygładzać.

Przed nałożeniem maseczki należy zawsze umyć starannie twarz i szyję ciepłą wodą z łagodnym mydłem, a włosy sczesać do tyłu i zabezpieczyć opaską (np. z bandaża elastycznego). Dobrze jest zrobić przedtem parówkę i oczyścić te partie skóry, na które nakładamy maseczkę. Warto też czas przeznaczony na robienie maseczki wykorzystać podwójnie i zrobić również kompresy na oczy – z esencji herbacianej bądź rumianku. Ważne jest, aby po nałożeniu maseczki nie robić żadnych grymasów twarzy. Maseczkę zmyć, po ok. 20 min, za pomocą gazy zmoczonej w letniej wodzie (choć może to zależeć od rodzaju maseczki).